poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział 3 - czwartek

Usłyszał dźwięk budzika. Czekał na niego od jakiś trzech godzin. Spał niecałe dwie. Może to i lepiej. Umrze z wykończenia. Chociaż nie był pewien czy chciał takiej śmierci. Wolał umrzeć jak Derek, a on zginął jako bohater. Pozostawił po sobie ślad o którym zawsze będzie pamiętał. Pozostawił po sobie wielką kałużę wody którą teraz Stiles bał się przekroczyć z obawy, że do niej wpadnie i nigdy z niej nie wyjdzie. Czasami zastawiał się czy już do niej nie wpadł. Czy nie dryfuje gdzieś w świecie równoległym czekając na to, aż jego ukochany wilkołak przyjdzie i zabierze go ze sobą w bezpieczne miejsce.
 Podniósł się z łóżka z niemałym trudem. Wszystko go bolało. Miał wrażenie, że widzi przed sobą Derek'a. Uśmiechał się do niego lekko, na nic więcej nie było go stać, ale to nastolatkowi zazwyczaj wystarczało. Widział, że się starał, chciał aby nadal to robił. Dlaczego tego nie zrobi Stiles huh? Ach no tak, on nie żyje. To Twoja wina. Wiesz o tym tylko nie chcesz się przed sobą przyznać. Chcesz wiedzieć iż on nadal Cię kocha.
 Potrząsnął głową próbując wyrzucić ze swojej głowy te myśli. Powolnym krokiem podszedł do szafy. Wyjął z niej parę szarych dresów i niebieską koszulkę. Nie była jego, chyba należała do Hale'a. Jakie chyba, on wiedział, że należało to do niego. Zanurzył nos w cienkim materiale wdychając jego zapach. Uzależnił się od niego, a teraz nie umiał się tego pozbyć. Pociągnął nosem i przygryzł język próbując się nie rozpłakać. Nie było to takie łatwe. Spróbuj żyć w miejscu gdzie prawie każdy najmniejszy szczegół przypomina Ci o kimś kogo już nigdy nie zobaczysz. Jakbyś się wtedy czuł? Niezbyt miło prawda.
 Odwrócił się na pięcie i skierował w stronę łazienki. Zamknął ją na klucz. Nie miał ochoty aby ktoś mu teraz przeszkadzał nawet jeśli pęcherz jego Ojca miałby wybuchnąć. Tak, był w domu. Zdziwiło go to trochę. Zwykle o tej porze był w pracy. Stiles odkręcił wodę pod prysznicem, a sam rozebrał się. Stanął przed lustrem i nie uwierzył temu co zobaczył. Przed nim stała jakaś nie znana mu postać. Oczy były wyblakłe jak kilkuletni t-shirt. Kości wystawały w każdym możliwym miejscu. Skóra bledsza od śniegu jakby powoli zaczynała gnić. Przynajmniej w jego oczach. Zamieniał się w zombie. Obawiał się ich apokalipsy, a sam ją rozpocznie. Zamrugał kilka razy oczami chcąc się upewnić czy to co widzi jest prawdziwe. Na jego nieszczęście było. Wszedł pod prysznic. Obmył swoje ciało malinowym płynem, Derek go uwielbiał. Nogi ugięły się pod jego ciężarem. Osunął się po ścianie w dół, w połowie drogi wybuchając donośnym szlochem. Jakim cudem tak silna osoba jak on tak łatwo się załamała. Tak nie powinno być. Powinien pozbierać się i pokazać wszystkim jak bardzo jest niezwykły, jakim bohaterem może być, ale nie miał dla kogo być tym bohaterem. Ukrył twarz w dłoniach próbując się opanować kiedy usłyszał głośne pukanie do drzwi oraz głos Ojca.
- Stiles wszystko w porządku? - jego zmartwiony głos tylko zwiększył poczucie winy. - Siedzisz tam już pół godziny.
- Jest okej, zaraz wyjdę - odpowiedział cicho zakręcając dopływ wody. Pociągnął nosem i wyszedł. Ledwo mógł utrzymać się w pionie, a co dopiero mówić o chodzeniu.
 Ubrał czyste bokserki oraz dres. Umył szybko zęby podrażniając sobie przy tym dziąsła. Oczyścił twarz zimną wodą mając nadzieję, że ta go rozbudzi. Nawet już sam siebie nie umie oszukać. Wciągnął na tors niebieską koszulkę i wyszedł z łazienki. Włosy zaczęły już schnąć, więc nie przejmował się suszeniem ich.
 Wszedł do kuchni, a tam czekał na niego Pan Stilinski.
- Odwieziesz mnie dziś do szkoły? - spytał Ojca. Wiedział, że sam nie da rady dojechać do niej bezpiecznie.
- Nie chcesz zostać w domu?
- Dam sobie radę - mruknął w odpowiedzi. Wyjął z lodówki wodę i schował ją do plecaka. Mimo wszystko nie chciał umierać z odwodnienia.
- To zbieraj się powoli. Zjedz coś przed wyjściem. Wyglądasz... - nie dokończył. Nie chciał urazić syna.
Stiles zacisnął oczy i odetchnął głęboko. Zaraz musiał wyjść. Będzie się pewnie musiał tłumaczyć Scottowi za to co zrobił wczoraj, ale co on właściwie zrobił. Urwał się z lekcji. Przespał 20 minut w szkolnym kiblu. To nic wielkiego. Mógłby przez cały dzień wymieniać uczniów gorszych od niego. Chwycił swój plecak który leżał przy jego łóżku. Automatycznie poczuł się zmęczony i zachciało mu się wymiotować. Nie miał tylko czym. Wyszedł na dwór, a następnie wsiadł do auta Ojca. Nie rozmawiali ze sobą przez całą drogę. Nawet nie pożegnali się kiedy wysiadał. Tak można przedstawić relacje rodziców z ich dziećmi na całym świecie.
 Wszedł do szkoły. Głowę miał uniesioną do góry. Wzrokiem szukał swojego przyjaciela aby skutecznie mógł go ominąć. Czy wspominał już, że miał okropnego pecha? Ktoś złapał go za ramiona i pociągnął w stronę najbliższej sali. Najgorsze było to, że były to zdecydowanie damskie dłonie.
- Cześć Stiles - przywitała się Lydia. Uśmiechała się do niego szeroko.
- Co ja tu robię? - spytał mając nadzieję na jak najszybsze wyjście.
- Albo mi powiesz dlaczego wyglądasz jak trup, albo mogę się sama dowiedzieć, a wtedy nie będzie tak miło. Widzę, że chcesz komuś powiedzieć nie wiem tylko dlaczego tego nie zrobisz - usiadła naprzeciwko niego. Jej głos był spokojny, ale stanowczy zarazem.
- Nie mogę - zamrugał kilka razy oczami. Był zdecydowanie jednym z najsłabszych ludzi na świecie. - To tak bardzo boli - wydusił z siebie i wybuchł przeraźliwym płaczem. Przyciągnął kolana do klatki piersiowej. Szybko łapał powietrze. Wiedział, że niedługo zemdleje. Czekał tylko na ten moment. Czekał na to naprawdę bardzo długo, właściwie to od kiedy podniósł się z łóżka.
- Stiles wszystko w porządku? Stiles? Stiles?! - Lydia potrząsała nim gorączkowo wołając przy tym o pomoc.
- Nic nie jest w porządku - wydusił zanim odleciał. Zdążył zobaczyć wbiegającą do sali postać. Czemu błagał o to aby był to Derek?

- Wiesz, że kiedy toniesz nie możesz normalnie się zachłysnąć dopóki nie stracisz przytomności. To dobrowolne wstrzymywanie oddechu. To jakby nie miało znaczenia, jak bardzo panikujesz, instynkt, by nie wpuścić do środka wody jest tak silny, że nie otworzysz ust, dopóki nie poczujesz się, jakby głowa miała ci eksplodować. Ale kiedy w końcu ją wpuścisz, to właśnie moment, kiedy przestajesz cierpieć. To nie jest przerażające. To nawet trochę uspokajające. Chciałbym tylko wiedzieć jak bardzo wtedy cierpiałeś, abym ja mógł przejąć trochę tego bólu na siebie, żebyś nie musiał przeżywać tego od początku. Dałbym Ci żyć chociaż przez jeden dzień dłużej. Pożegnałbym się. Prawdopodobnie nie byłbym tak bardzo zrozpaczony aby znów Cię zobaczyć - powiedział brązowooki chłopak.
- Nie cierpiałem, myślałem o Tobie. O twoim uśmiechu. To prawda, że kiedy umierasz myślisz tylko i wyłącznie o najbliższych Ci osobach. Musisz wiedzieć, że jedyną osobą o której myślałem byłeś ty. Nie ważne jak bardzo ukrywam mój ból, nigdy nie pozwoliłbym Ci wziąć go na siebie - zielonooki przybliżył się do nastolatka i przytulił go mocno. Nie chciał go puszczać, wiedział jednak, że będzie musiał to zrobić.
- Mamy mało czasu Stiles. Niedługo się obudzisz. Wrócisz do tego co było. Obiecaj mi, że zostaniesz. Nie przyjdziesz tu do mnie.
- Nie pomyślałeś, że skoro już mi się pokazałeś to jeszcze bardziej będę chciał do Ciebie dołączyć tylko po to aby już nigdy nie wyjść z Twojego uścisku. Dlaczego nie mogę tu zostać Derek? - młodszy z nich był zrozpaczony. Nie wiedział co zrobić. Jedyne co mógł to słuchać i mieć nadzieję na najlepsze.
- To jeszcze nie jest Twój czas - Hale ucałował jego czoło. Włożył w to tak wiele uczuć. Tęsknota, ból, przerażenie, a przede wszystkim miłość. Było to tak intensywne, że Stiles poczuł to razem z nim. - Niedługo się zobaczymy, kocham Cię - uśmiechnął się do niego powoli rozpływając się w powietrzu.
- Derek? Derek?! Derek?! - krzyczał ale na marne. Nikt się już nie pojawił. Siedział pośrodku ciemności czekając na wybudzenie się ze snu. Czekał na to tylko po to aby znów zapaść w sen, wieczny sen.

- Derek?! - obudził się gwałtownie. Rozejrzał się na boki. Był w sali szpitalnej. Miejsce znienawidzone przez niego. Nic dobrego nigdy nie wynikało z tego, że się tu znalazłeś. Obok niego siedziała Lydia. Wpatrywała się w niego przerażona. Trzymała mocno jego ramię, ale kiedy zobaczyła jak na nią patrzy szybko je puściła. - Gdzie jest Derek? - wyszeptał spuszczając wzrok.
-  On.. On nie...
- Nawet nie kończ tego co mówiłaś. On żyje  - powiedział z pewnością w głosie. - Powiedz mi tylko gdzie jest, lub pójdź po niego i go przyprowadź - spojrzał na nią błagalnie. Ból w jej oczach rozdzierał serce, ale jego serce nie mogło być w tej chwili bardziej rozdarte.
- Przykro mi - szepnęła ściskając jego dłoń.
- Nie.. - pokręcił szybko głową. - Nie, nie nie. Widziałem go przed chwilą! Był ze mną! Nie okłamuj mnie! Myślisz że to zabawne?! - wydzierał się tak głośno, że prawdopodobnie cały szpital mógł go usłyszeć - To wcale nie jest kurwa zabawne! - wyrywał się na wszystkie strony dopóki nie przybiegły pielęgniarki. Szybko podały mu leki uspokajające.
- Był ze mną, kochał mnie - szepnął zamykając oczy. Znów zaśnie, szkoda że nie na wieczność.


Jestem pewna, że jest tu tak dużo błędów, że nie da się ich zliczyć. Nie wiem kiedy będzie czwórka, tak wiem, piszę sama do siebie, ale to właściwie nawet lepiej :)

2 komentarze:

  1. Z każdym razem, gdy czytam Twoje rozdziały, modlę się, aby trwały dłużej. Choć odrobinę, jak Stiles błagający o choć jeszcze jeden dzień życia Dereka, co jednak nie znaczy, że kończysz je w złych momentach.
    Uwielbiam to. Ten ból, miłość, emocje... Wszystko idealnie zagrane ze sobą daje właśnie to dzieło Twoich rąk. Bardzo łatwo wyobrazić sobie Stilesa, gdy go opisujesz. Odczuwam jego cierpienie i tęsknotę. Czekam jedynie na wyjaśnienie "bohaterskiej śmierci Dereka".
    Kończąc chcę dodać, że jeśli ktoś przeczytał Twoje opowiadanie, z pewnością zaczął darzyć Stereka szacunkiem, a nawet większym zainteresowaniem, o ile już tego nie robi, bo w takim przypadku zakochał się w nim jeszcze bardziej; jak ja.
    Kochana, z niecierpliwością oglądam się za nowym rozdziałem i pozdrawiam, życząc weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie masz pojęcia ile takie słowa dla mnie znaczą. Staram się pisać dłużej, ale jakoś nigdy mi to nie wychodzi. Mogłabym np. napisać dwa rozdziały a później połączyć je w jedno xD

      Usuń